Ciepły, letni poranek. Siedzę na pachnącej, świeżo
skoszonej trawie. Promienie słoneczne leniwie łaskoczą mnie po twarzy, a głowę przepełniają monotonne myśli. W koło zadaję sobie to samo pytanie:
Czym też jest miłość?
Namiętnym seksem.
Subtelnym pocałunkiem.
Czułym trzymaniem za ręce.
Wspólnym oglądaniem zachodów słońca.
Nie, to nie to. Miłość to coś, czego nie da się tak po
prostu określić. Istnieje jej nieskończenie wiele rodzajów. Nasuwa się więc
kolejne pytanie:
Jakie są rodzaje miłości?
Rodzicielska.
Pomiędzy dwojgiem zakochanych.
Dziadków do wnuków.
Wnuków do dziadków.
Wymieniać można długo.
Moje niezbyt oryginalne rozważania przerywa terkot kół
przejeżdżającego nieopodal wozu. Podnoszę wzrok znad pola obsianego makiem i
dostrzegam GO. Miłość mojego życia. Wysiada z pojazdu i podchodzi do mnie. Składa
delikatny pocałunek na czole, uśmiecha się uroczo i pyta:
– Czemu tak wcześnie wstałaś?
– Chciałam się z tobą zobaczyć. Stęskniłam się.
– Ależ kochanie, spędziliśmy wspólnie całą noc.
W jego miękkim głosie słychać nutkę zniecierpliwienia.
– Jesteś na mnie zły? – pytam.
– Nie, po prostu w twoim stanie nie powinnaś wybierać się
na samotne spacery. To zbyt niebezpieczne.
No tak. Spoglądam na swój spory brzuch. Szósty miesiąc
ciąży. Momentalnie pogarsza mi się nastrój.
– A co jest bezpieczne w MOIM STANIE? Marzę, by móc
swobodnie biegać po lesie na bosaka. Pragnę robić coś innego od czytania
książek i leżenia w łóżku przez całe dnie.
Patrzy na mnie tymi swoimi intensywnie zielonymi oczami.
Dostrzegam w nich smutek, nie widzę jednak ani cienia zrozumienia.
– Za trzy miesiące urodzisz dziecko. Do tego czasu
powstrzymaj się od samotnych wycieczek – mimo że jego głos brzmi miękko, wiem,
że to rozkaz. Jeżeli sama się do niego dobrowolnie nie zastosuję, zostanę
zmuszona siłą. Zamykanie mnie na klucz w pokoju to coś, na co go stać. Niestety
przekonałam się już o tym nazbyt boleśnie.
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy byłam w ciąży. Nie chciałam jej. Miałam zaledwie piętnaście lat. Jednak jego zdanie liczy się przede wszystkim. Ja mam tu niewiele do powiedzenia. W końcu jestem tylko kobietą z biednej rodziny. Plebejuszką. Kupił mnie na targu ludźmi jako niewolnicę. Mam być maszynką do produkcji dzieci. Pogodziłam się już ze swoim losem. Kocham go chyba ze wzajemnością. Uratował mnie przed znacznie gorszym życiem. Zawsze mogłam trafić do haremu lub domu publicznego. Zastępuję jego żonę, która zmarła kilka lat temu na febrę. Jest nam razem dobrze. Mimo wszystko nienawidzę go za tę obsesję posiadania dzieci. To będzie już piąte.
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy byłam w ciąży. Nie chciałam jej. Miałam zaledwie piętnaście lat. Jednak jego zdanie liczy się przede wszystkim. Ja mam tu niewiele do powiedzenia. W końcu jestem tylko kobietą z biednej rodziny. Plebejuszką. Kupił mnie na targu ludźmi jako niewolnicę. Mam być maszynką do produkcji dzieci. Pogodziłam się już ze swoim losem. Kocham go chyba ze wzajemnością. Uratował mnie przed znacznie gorszym życiem. Zawsze mogłam trafić do haremu lub domu publicznego. Zastępuję jego żonę, która zmarła kilka lat temu na febrę. Jest nam razem dobrze. Mimo wszystko nienawidzę go za tę obsesję posiadania dzieci. To będzie już piąte.
– Słońce, odwiozę cię do domu – jego głos wyrywa mnie z
zamyślenia.
– Proszę, jeszcze chwilę tu posiedźmy. Jest tak pięknie.
– Zgoda, jeżeli to ma cię uszczęśliwić – odpowiada i
obejmuje mnie ramieniem.
Milczymy. Nagle z moich ust wydobywa się nieśmiałe pytanie:
– Kochasz mnie?
– Tak, jesteś całym moim światem – uśmiecha się i na dowód
swojego wyznania całuje mnie namiętnie.
Nagle odsuwam się od niego. Zdziwiony unosi jedną brew i
patrzy na mnie pytająco.
– A czym jest dla Ciebie miłość? – nadal nie potrafię
znaleźć odpowiedzi na to zagadnienie. Może on ma pomysł?
– Kochanie, coś ci się zebrało dzisiaj na filozoficzne
rozważania – stwierdza rozbawiony.
– Odpowiedz – patrzę na niego z błaganiem w oczach, tak
samo jak wtedy, kiedy chciałam odwieźć go od pomysłu posiadania kolejnego
potomka. Wspomnienia natrętnie powracają. Próbuję ponownie skupić się na
rozmowie.
– Miłość to dla mnie najsilniejsze z uczuć na świecie.
Ludzie, którzy naprawdę się kochają, są zdolni do ogromnych poświęceń wobec
siebie.
– Czyli cierpienie idzie w parze z miłością? – pytam,
powoli akcentując każde słowo.
– Tak, oczywiście – odpowiada wpatrując się w obłoki na błękitnym niebie.
Między nami ponownie zapada cisza. Słychać jedynie
ćwierkanie ptaków w pobliskim gaju. One są wolne, mogą robić wszystko, co tylko
im się wymarzy. Nie to co ja.
– Nie chcę mieć już więcej dzieci – mówię zdecydowanie.
– Już to przerabialiśmy – odpowiada twardo. Na jego twarzy
pojawia się grymas niezadowolenia. Kosmyk czarnych jak smoła włosów opada mu na
oczy. Odgarnia go niecierpliwie.
Nagle dopada mnie wściekłość. Rzucam się na niego i okładam
pięściami. Romantyczna atmosfera pryska niczym bańka mydlana.
Zaskoczony atakiem próbuje mnie unieruchomić. Stara się to
zrobić delikatnie. Zdaję sobie sprawę, że łatwo mógłby mnie zranić. On jednak
panuje nad swoimi emocjami. Nie wiem, czy zachowuje się tak ze względu na mnie,
czy też na dziecko, które noszę w brzuchu.
Nie przestaję go bić. Powoli jednak opuszczają mnie siły.
Czuję, że coś jest nie tak. Kręci mi się w głowie, łąka faluje niczym morskie fale. Zaczynam ciężko dyszeć i
nieruchomieję. Nie mogę się odezwać. Z moich ust wydobywa się niemy krzyk. Mam
skurcze. Chyba rodzę. To jeszcze o wiele za wcześnie.
Mój ukochany pochyla się nade mną i coś mówi, nie rozumiem
jednak sensu jego słów. Nagle świat się rozmywa. Tracę przytomność. Odpływam.
Widzę światełko w tunelu. Czy to już koniec? Czyżbym dostała wylewu, a może to
zawał? Nie wiem i nie będzie mi już dane się tego dowiedzieć. Umarłam. Widzę
obok siebie śmierć w czarnym płaszczu, trzymającą kosę. Wygląda groteskowo.
Wnika we mnie i zabiera mą duszę w ostatnią podróż.
****
Z zaświatów obserwuję własny pogrzeb. Widzę mego lubego,
który płacze rzewnie. Wymizerniał. Pewnie nic nie je. Serce mi się kraje
patrząc na tego, który mnie uratował, a jednocześnie spowodował moją
przedwczesną śmierć. Smutne.
Teraz już wiem, że miał rację, odpowiadając na zadane
przeze mnie pytanie. Miłość to cholernie silne uczucie, które nieodłącznie
wiąże się z cierpieniem i poświęceniem wobec drugiego człowieka.
Powoli odchodzę. Nie będę więcej odwiedzać świata, do
którego nie należę. Świata, w którym nawet miłość przynosi ból. Nie mam na to
po prostu siły. Zabawne. Podobno umarli powinni być szczęśliwi. Śmierć ma
przecież przynieść ulgę i lepsze życie. Bzdura.
"Ceną wolności jest śmierć."
Malcom X
______
Miniaturka, którą opublikowałam już kiedyś na swoim starym blogu.
O ile dobrze pamiętam, była to też praca konkursowa.
Po kilkunastu poprawkach postanowiłam ją zamieścić także tutaj.
Fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam u mnie nowa recenzja:-)
Pamiętasz, jak dawno, dawno, dawno temu prosiłam Cię o to, abyś napisała recenzję filmu "Antychryst"? Nadal Cię o to proszę.
OdpowiedzUsuńPamiętam i napiszę.
UsuńSłowo.
Do końca tego tygodnia pojawi się na blogu.
Linkami się nie wymieniam, aczkolwiek na bloga zajrzałam.
OdpowiedzUsuńCzekam, aż się rozwinie.
Pozdrawiam!