23.05.2013

„Logos”

Z dedykacją dla tej, która jest Logos.

Na początku było Słowo
Małe, niezgrabne, nagie. Logos. Bez niepotrzebnych epitetów, niewplecione w żadną pokraczną metaforę. Po prostu Logos. Lekko kanciaste, zgrzytające w uszach. Rozbrajające swą szczerością, przepełnione miłością. Piękne w swej prostocie, niepotrzebujące żadnej obróbki. Bo tak naprawdę to Logos, mimo licznych braków, było doskonałe. Pierwsze, najważniejsze. Poszperałam dokładnie w pamięci, przypomniałam sobie jego słodki smak. Wymówiłam szeptem. Następnie powtórzyłam. Głośniej. Mama. Tak, to było Logos idealne.

A Słowo było u Boga
Zabawne, bo to właśnie ja – niegodna - byłam władczynią Logos. Panowałam nad nim. Przynajmniej łudziłam się, iż tak jest. Głupia. Nie od dziś wiadomo, iż nie istnieje taka siła, która zapanowałaby nad Słowem. Ja mogłam mu jedynie nadać dowolny, zgodny z mą intencją, wydźwięk. Nic więcej. A może aż tyle.
Wymówione nieśmiało, z błaganiem, cicho. Tak brzmiało Logos, kiedy o coś prosiłam. A prosiłam często.
Wypowiedziane z pretensjami, podniesionym tonem, uszczypliwie. Skalane Logos. Ale czy coś idealnego może być jednocześnie skalane? Kiedy byłam zła, niszczyłam doskonałość Słowa, brudziłam jego powierzchnię. Nieskutecznie. Logos nie dało i nie da się zniszczyć. Nigdy.
Najczęściej jednak mówiłam je tak samo, jak za pierwszym razem – z miłością. Prawdziwą miłością do drugiego człowieka, tak rzadką w dzisiejszych czasach. Bo Logos samo w sobie, jak głosi nigdy niestworzona definicja, jest miłością.

I Bogiem było Słowo.
Logos było mną, bo ja kiedyś będę tą, którą ono definiuje. Mamą.
Kiedyś. Być może.
Przyczynię się do powstania kolejnego człowieka. Czującej, bezbronnej istotki. Jakże podobnej do Logos. Tak samo jak Słowo będzie ona mała, niezgrabna, delikatna. Przez pierwsze lata życia. Później to się zmieni. Istotka dojrzeje, pozna, wyrobi własne poglądy na otaczającą rzeczywistość. Właściwe lub błędne. Nie mnie oceniać obiektywnie. W końcu nie istnieje coś takiego jak obiektywna ocena opinii. Mimo wszystko, tak samo jak Logos, będę pełna wyrozumiałości.

Ono było na początku u Boga.
Siedziało głęboko zakorzenione w głowie, cierpliwie czekało na moment ujawnienia. Wypowiedzenia. Na najwłaściwszy moment, bo Logos nie zadowalało się półśrodkami. Wszystko wokół niego musiało być idealne, bo swój ciągnie do swego. A Logos było doskonałe. Doskonałe i wieczne.

Idealne
Jest miłością
Pełne wyrozumiałości
Doskonałe i wieczne
Logos
.
Mama
Kochana
Na zawsze
.

Amen

2 komentarze:

  1. Zwykle jestem sceptycznie nastawiona do nawiązań bliblijnych, ale tu wypadło bardzo dobrze. Im nowsza notka w kategorii "twórczość" tym lepsze teksty Ci wychodzą, serio ;)
    A w tym widać uczucia, po prostu. A jak widać uczucia, to czuły czytelnik się zatrzyma i zwróci na to uwagę. Mimo że osobiście np. jestem zdania, że lepiej nie mówić za dużo, a działać. Ale to pewnie dlatego, że jak wspomniano wyżej: nie zawsze panuję nad słowami.
    Korzystając z okazji: dzięki za odpowiedź na maila, wysłałam wiadomość na podany adres :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. So cute:) A mama czytała?
    Zuza

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...