25.04.2012

"Skóra, w której żyję"



                                             Tytuł oryginału: "La Piel que habito"
                                             Gatunek: Dramat, Thriller
                                             Czas trwania: 2 godz.
                                             Premiera: 16 września 2011 (Polska) 19 maja 2011 (świat)
                                             Produkcja: Hiszpania
                                             Reżyseria: Pedro Almodóvar
                                             Obsada: Antonio Banderas, Elena Anaya
Jakiś czas temu, podczas buszowania po Internecie, natrafiłam na tytuł tego właśnie filmu. Bardzo przypadł mi do gustu jego zwiastun, więc postanowiłam zapoznać się z tworem Almodóvara. 
Czy było warto?

Robert (Antonio Banderas) jest popularnym chirurgiem plastycznym. Obrzydliwie bogaty i ogromnie utalentowany mężczyzna prowadzi różnorodne eksperymenty, których celem jest stworzenie idealnej skóry. Jest gotów posunąć się bardzo daleko, żeby dopiąć swego. Przekroczyć granice, których normalnie się nie przekracza.

Vera (Elena Anaya) mieszka w domu Roberta. Pod kluczem, w tajemniczym pokoju z kamerami, które śledzą każdy jej ruch. Ubrana w obcisły, beżowy kombinezon, spędza czas na uprawianiu gimnastyki artystycznej i poznawaniu możliwości swojej "nowej skóry".

Niewola, obsesyjna nienawiść, żądza zemsty. Te emocje są bardzo dobrze znane zarówno Verze, jak i Robertowi. Które z nich pierwszy eksploduje?

"Skóra w której żyję" na pewno zrobi ogromne wrażenie na każdym widzu.  Pedro Almodóvar  w swoim tworze przedstawia przerażające wydarzenia, które są utrzymane w atmosferze zaskakującego chłodu. Człowiek podczas seansu utożsamia się z bohaterami, próbuje zrozumieć motywy ich postępowania. W pewnym momencie wpada w akcję tak głęboko, że dopiero po zakończeniu filmu trafia do niego, że "przecież to był najbardziej chory obraz, jaki w życiu widziałem".

Klimat, w jakim jest utrzymany cały film; zaskakująca fabuła, złożone postacie, przesłanie i wyśmienita gra aktorska. To tylko niektóre zalety tego wspaniałego dzieła.

Zabawa w Boga. Te kilka słów doskonale oddaje treść tego tworu. 
Film został oparty na powieści "Tarantula". 

Gorąco polecam!
Moja ocena: 6/6 


17 komentarzy:

  1. Witam! :)
    Właśnie planowałam obejrzenie owego filmu i szczerze mówiąc Twoja recenzja mnie do tego jeszcze bardziej zachęciła. ;)
    Pozdrawiam,
    Veste [veste-za-sterami.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się wydaje, że film jest ciekawy :) Ale na pewno nie dla każdego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie obejrzę go w wolnej chili. Ostatnio dość rzadko oglądam filmy, ale ten mnie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodam jeszcze, że strzałka powodująca rozpoczęcie filmiku jest w zacnym miejscu :-) ciekawe czy to czysty przypadek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, przypadki podobno chodzą po ludziach ;)

      Usuń
  5. Jakoś mnie to nie przekonuje. Jedynie ciekawi mnie to, jak on będzie stwarzał tą, rzekomo, idealną skórę.

    OdpowiedzUsuń
  6. I tym sposobem przypomniałaś mi o filmie, który czeka od kilku miesięcy na to, żebym go obejrzała ;)
    Osobiście zakochałam się w Almodovarze od pierwszego obejrzenia ;) Ma facet ciekawe pomysły - zarówno na fabułę, jak i na jej przedstawienie.
    Przy okazji - tytuł oryginalny powinien brzmieć "La Piel que habito" (domyślam się, że kopiowałaś go z jakiegoś portalu filmowego, a niektóre z nich przestawiają rodzajnik na koniec".

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    ja również od jakiegoś czasu chcę obejrzeć "Skórę w której żyję". Gdzie ją jednak oglądałaś? Kupiłaś DVD, wypożyczyłaś płytę, czy może znalazłaś film gdzieś w Internecie?
    a co do "najbardziej chorego obrazu" to się nie zgodzę. Fakt, że nie oglądałam jeszcze "Skóry..", ale "Ludzka stonoga" przebija, moim zdaniem, wszystko xD
    Pozdrawiam,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzką stonogę planuję obejrzeć. Wiele o niej słyszałam...

      "Skórę w której żyję" obejrzałam za darmo na stronie Zalukaj. Nie trzeba mieć konta, tylko dość szybki Internet.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. wiesz, że po tym filmie przez pewien czas nie mogłam patrzeć na wszystko, co było zrobione na bazie tygrysich pasków? Oo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się ;)
      Film zdecydowanie nie dla fanów tygrysowatych motywów.

      Usuń
  9. Niesamowity film! Szkoda tylko, że obejrzałam go przed przeczytaniem pierwowzoru literackiego...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból... Ja zrobiłam tak samo.
      Po książkę już nie sięgnę, bo nie lubię czytać powieści po obejrzeniu jej ekranizacji :/

      Usuń
  10. Fajna recenzja i dobry blog ;) Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie: http://ksiazki-recenzja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...