Z reguły
uważam horrory za głupie. Ich twórcy ignorują podstawowe zasady psychologii, a fabuła na kilometr śmierdzi bezsensem. No bo jak niby wytłumaczyć motywy
kierujące głównymi bohaterami, którzy wychodzą w nocy ze swoich cieplutkich
domów, bez latarek, w zupełną ciemność, bo usłyszeli niepokojąc hałasy na
dworze? Albo to, że zawsze wracają do swoich nawiedzonych mieszkań, zamiast
uciekać, gdzie pieprz rośnie? Do "Oczu Julii" podeszłam więc dość
sceptycznie.
Gatunek: thriller, horror
Produkcja: Hiszpania
Premiera: 25 marca 2011 (Polska), 11 września 2010 (świat)
Reżyseria: Guillem Morales
Scenariusz: Guillem Morales, Oriol Paulo
Historia
rozpoczyna się od zagadkowego samobójstwa niewidomej siostry Julii - Sary (w
rolę obu kobiet wcieliła się
fantastyczna Belén Rueda). Tytułowa bohaterka podejrzewa, że było to
morderstwo. Policja puszcza mimo uszu te przypuszczenia, nie wierzy w nie także
jej mąż Isaac (Lluís Homar). Zdesperowana dziewczyna postanawia rozpocząć
śledztwo na własną rękę. Sprawę utrudnia postępująca wada wzroku Julii oraz
obserwująca jej każdy ruch tajemnicza postać, lubująca kamuflować się w mroku.
Pomysł ze
ślepotą okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ nie od dzisiaj wiadomo, że
najbardziej przeraża to, czego nie widzimy. Pal licho hektolitry krwi, odcięte
palce oraz makabryczne stwory. Zwykła, biała opaska, którą Julia miała przewiązaną przez oczy
powoduje, że na ciele widza z marszu pojawia się gęsia skórka. Bez problemu
można także utożsamić się z główną bohaterką. Ja sama wielokrotnie
zastanawiałam się nad tym, jak bym się zachowała w przypadku, kiedy
wiedziałabym, iż za kilka dni całkowicie stracę wzrok. Co czułabym, myśląc, że
być może już jutro nie będzie mi dane zobaczyć twarzy swojego chłopaka/męża,
móc obejrzeć filmu w telewizji, czy chociażby samej wyjść na ulicę, nie bojąc
się przy tym potrącenia przez samochód? Nie mam pojęcia. I mam nadzieję, że
nigdy nie będę musiała tego sprawdzać.
Co jednak,
jeśli okaże się, że większość ma rację? Jak zachować się w przypadku, kiedy ze
strachu popada się w obłęd? Bo przecież mężczyzna, rzekomy zabójca naszej
siostry, może istnieć jedynie w naszej zbyt wybujałej wyobraźni. Być może warto odpuścić,
posłuchać męża i starać się przejść do porządku dziennego, zapomnieć o
minionych wydarzeniach? Bo przecież czasem trzeba umieć odpuścić.
"Oczy
Julii" to zdecydowanie najlepszy thriller/horror, który widziałam w
przeciągu ostatnich miesięcy. Przeraża, zmusza do refleksji, nakłania do
zabawy w detektywa. Sceny grozy, bez krwi, ale szaleńczo działające na
psychikę. Zróżnicowane postacie, z których jedna jest dziwniejsza od drugiej. No i groźba
wiecznej ciemności, która krąży nad Julią niczym sęp nad padliną. Gra
aktorska, zdumiewająca wiarygodna jak na dzisiejsze standardy horrorów.
Zachęcam do obejrzenia, bo mogę zagwarantować, iż film nie zawiedzie.
Moja ocena: 9/10
Chetnie obejrze ten film.
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńW zgłoszeniu nie napisałaś żadnych szczegółów dlatego chciałabym zaproponować Ci, że gdybyś miała jakieś szczególne życzenia (chodzi mi głównie o to, na co chcesz, abym zwróciła największą uwagę, ze względu na różnorodność treści, którą publikujesz na blogu) to proszę abyś uczyniła to najpóźniej do poniedziałku na mojego mejla (podany w podstronie) lub bezpośrednio na stronie ocenialni.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej końcówki weekendu!
Napisałam Ci już e-maila.
UsuńOglądałam ten film :) Bardzo mi się podobał!
OdpowiedzUsuńWesołych :3
Nawzajem.
UsuńLubię hiszpańskie horrory/thrillery, są tak cudownie niepokojące, jednak inne filmy bardziej mi się podobały niż Oczy Julii, tak na szybko kilka: La Cara Oculta (do połowy zapowiada się schematycznie, później jest wywrotka), Od słów do śmierci (świetny i mylący thriller), Dziwny lokator (po obejrzeniu tego filmy chyba poszłabym sprawdzić wszystkie kąty - niepokojący to najlepsze słowo w stosunku do niego), Słodkich snów (odrobinę przekombinowany, ale koniec powalił mnie). Lubię też filmy Almodovara!
OdpowiedzUsuńChętnie w przyszłości skuszę się na któryś z wymienionych przez Ciebie tytułów. Co do Almodovary, to nie słyszałam jeszcze nigdy, żeby ktoś mówił o nim nieprzychylnie.
Usuń